Słodki cierpień
Owoc, szerszeń i osy kawaleria straceń,
kiedy soki spłynęły, a wino tak płacze,
aby ubiec lubieżnych, potrafię mataczyć,
żeby nie rzec po prostu o moim kochaniu,
spiłem się jeżynami i kolców mam znamię.
To właśnie upojenie, cierpkie miłowanie,
kiedy nie wiesz odczytu, tak ich wiele w zdaniu.
Chruśniak? Koń by się uśmiał. To twarda podłoga.
Szamotanie i znamię. Otwieranie w sobie.
Ból, zamykanie i cud, kiedy obie nogi
są jakby w parze tego, chociaż to połowa.
A przecież, gdzieś w chruśniaku nie tylko maliny.
Nazbyt słodkie, jak dla mnie, może lubię cierpieć.
Może to sprawka nocy, a może to sierpień.
Uśmiecham się na niebo. Gwiazdy i dziewczyny.