Jeż
Jeż wyszedł we wtorek z Łodzi.
Na północ z Łodzi uchodzi.
Już w środę widziano jeża
W Lućmierzu koło Zgierza;
W czwartek wiadomość nowa:
Dotarł do Ozorkowa.
Później go nie widziano,
Aż w poniedziałek rano
Ktoś jeża zobaczył w Kutnie.
Jeż był zmęczony okrutnie,
Lecz chociaż zmęczony, choć upał
Uparcie szedł naprzód i tupał.
Szedł sobie ulicą Dudki
Do jakiejś z lodami budki.
Gdy doszedł zamówił lody
O smaku korzeni lebiody.
Młoda dziewczyna za ladą
Uśmiechnęła się blado.
- Nie mamy takiego smaku.
Może być smak araku?
Jeż na to odrzekł: - Nie może.
Alkohol jeżom? Broń Boże!
No trudno - dodał - nie szkodzi.
I poszedł z powrotem do Łodzi.
.