Upał?
Trudno mi wyrokować dzisiaj, co się stało,
Czy te fakty należy przypisać upałom?
Może odwar nieznany wypili posłowie,
Od którego się ludziom przestawia coś w głowie?
Faktem jest, że przedwczoraj, gdy poseł Dygała
Na mównicy ustawę jakąś omawiała
Posłowie, zamiast słuchać, co plecie za bzdury -
Ni z tego, ni z owego wzbili się nad chmury
I kiedy pofrunęli sobie w przestrzeń modrą
Gmach Sejmu się zamienił w ogromny welodrom.
W nim jeździli po ścianach, czasem po podłodze:
Ze Straży Marszałkowskiej gość na hulajnodze,
Pan prezydent z mniejszości rzecznikami płciowych
Na rowerkach dziecięcych - takich trójkołowych
Gnali wokół trybuny, na której gadała
Nie zważając na tumult posłanka Dygała.
Z telewizji publicznej znani reporterzy
Cwałowali na oślep na jakiejś kamerze.
Na oślep i na oklep - hejże dokolusia!
Wołając "Wio, maleńka!" oraz "Husia-siusia!"
Na wózku do akt jechał poważny minister
Wokół poseł Dygały po trasie kolistej...
Nad Sejmem, nie zważając, że słońce ich spali
Posłowie wszystkich opcji radośnie fruwali.
Pan marszałek nie mogąc znieść tego rumoru
Walił ich laską po łbach, zapędzał do quorum,
Lecz posłowie się jemu wymykali z wprawą -
Lewica zwykle w lewo, a prawica w prawo...
Zaś kiedy to się działo, w pustych kuluarach
Pani Patafianowa - nie młoda, nie stara
Z mopem w ręku i chustką kraciastą na głowie
Stała i wyrzekała: Skaranie ma człowiek!
O mój Boże! Dziś wszyscy na mnie się zawzięli:
Jedni jeżdżą dokoła, jak na karuzeli,
A drudzy polecieli gdzieś sobie do nieba...
Taki bajzel latami sprzątać będzie trzeba.
.