Pierwszy raz
próbowałem zniknąć
w wieku lat około pięciu,
gdy od świeczki zapaliły się
papierowe ozdoby na choince,
a bombki zaczęły spadać,
jak rozgrzane gwiazdy
na moim malutkim,
przestraszonym
niebie.
Po latach zrozumiałem,
że znikanie
bywa cięższe od narodzin,
bo przecież schodzenie z góry,
trudniejsze jest od wspinaczki,
nie mówiąc o tym,
że na takie zabawy
w pewnym wieku jest już
za późno.
Poruszający i pełen ciepłego smutku – dziecięca bezradność splata się tu z dorosłym zrozumieniem. Pięknie pokazujesz, że czasem najtrudniej jest po prostu być.
Użycie motywu „zabawy w znikanie” jako metafory radzenia sobie z lękiem i strachem jest bardzo trafne. Wiersz jest bardzo dojrzały, poruszający i skłaniający do refleksji. Pozdrawiam z podobaniem 6/5
Nie jestem pewien, czy moje rozważania są tu potrzebne, ale wejdę kolejny raz z tym swoim spojrzeniem.
Ten Twój wiersz postrzegam trochę jak wstęp do komentarza o trzecim rozdziale Księgi Rodzaju. Tam po pierwszym grzechu męż i mężyna ukryli się wśród drzew ogrodu. Myślę sobie, że Twój wierszyk przedstawia podobną sytuację, choć pewności nie ma, bo mamy tu pewne niedopowiedzenie. Dotyczy ono sprawstwa wydarzeń. Z tekstu wiersza nie wynika wprost, że młodziutki peel zainicjował podpalenie ozdób choinkowych i całej choinki, czy też był jedynie obserwatorem tychże zdarzeń. Tak czy inaczej wyodrębnić tu można dwa ważne czynniki.
Po pierwsze jest to umiejscowienie siebie w relacji do Prawdy, a po drugie: reakcja na zaistniały w człowieku strach.
I tak sobie myślę, że można by tu było powymądrzać się przywołując wspomnianą już na dniach przeze mnie w innym miejscu naukę Ewagriusza z Pontu o ośmiu logismoi zła. Nie będę jednak aż tak głęboko wchodził w temat. Tylko zaznaczam, że to jest tu do zastosowania.
Natomiast, jeśli idzie o wskazane przeze mnie elementy. Otóż bez względu na to, czy peel-dzieciak świadomie lub nieświadomie podpalił choinkę, stanął on w obliczu poważnego dylematu życiowego. Polega on na przyznaniu się wpierw przed sobą, a później przed innymi do Prawdy lub jej zaprzeczeniu. Jeśli zaś był on tylko obserwatorem sytuacji, to i tak stanął przed podobnym wyzwaniem, które zmusza go niejako do przyjęcia lub odrzucenia Prawdy o kimś. I tu nie ma wyjścia za bardzo. To znaczy, że coś trzeba zrobić. Jakieś działanie, choćby dotyczyło ono jedynie aktywności serca, to musi być dokonane. W związku z tym, że kwestia dotyczy tak podstawowej przestrzeni jaką jest prawda, reakcja człowieka jest obarczona wielkim ciężarem. Może nawet lepiej byłoby mówić o wadze, niż o ciężarze. Nic bowiem nie waży więcej niż prawda.
Człowiek więc w obliczu własnej słabości, co pokazuje Rdz 3 oraz Twój wierszyk, najchętniej ukrylby się przed Prawdą. U Ciebie jest to pokazane jako stawanie się niewidocznym. Przecież Adaś i Ewcia dokładnie ten efekt chcieli osiągnąć, gdy skryli się za drzewami Edenu. Tu jest też ciekawe to, że oni weszli w grzech przez sięgnięcie do owocu jednego drzewa, a już za moment szukali schronienia za innymi drzewami tego samego ogrodu... To się zresztą dzieje na przestrzeni wszystkich wieków w wykonaniu człowieka.
Jest więc w nas coś takiego, co w obliczu Prawdy o naszej słabości uruchamia w nas wewnętrznie strach. Natomiast chęć uzyskania niewidoczności to już jest odpowiedź, a więc konkretne działania w reakcji na pojawienie się strachu lub nawet lęku. O nim też gdzieś niedawno pisałem w innym miejscu z Tobą.
To wszystko jest związane z głęboko w nas zakorzenioną sferą Prawa, a więc Torą. Moralność, której nie jest łatwo się pozbyć. Nawet ci, którzy znają teorię bardzo często wpadają w tę pułapkę. I nie wystarczy tu wiedzieć, że Mojżesz nie wszedł do Ziemi Obiecanej lub że Prawo przestało mieć moc wiążącą po Ofierze Chrystusa. Nie wystarcza też wskazanie, że Prawo było jedynie wychowawcą, i że nauczyło nas przez wskazanie, co to jest grzech oraz że jesteśmy w nim po uszy zanurzeni, a ratunkiem jest jedynie Krew Mesjasza. To wszystko bowiem wymaga dojrzewania w Miłości. To zadanie wypełnia w nas Święty Duch Boży.
Tutaj więc widać słabość Prawa moralnego. Mianowicie ono działa zero-jedynkowo. Coś albo grzechem jest albo nie. Natomiast nie wiele ma to wspólnego z osiąganiem życia, a raczej Życia. Tu by mogły wejść te logismoi Ewagriusza. Byliby my gdzieś w acedii, która w obliczu wszelkiego niepowodzenia człowieka w sferze życia duchowego, skłania go do ucieczki, do zmiany miejsce, przestrzeni. Chcąc się dowiedzieć, o co tak naprawdę chodzi temu demonowi, który nam mówi myślami, żebyśmy się ulotnili dokądś indziej, to należy cofać się wstecz po tych wyszczególnionych przez Ewagriusza złych sposobach / wizjach / myślach. Tak więc po stanięciu w prawdzie człowiek uświadomił sobie swoją niedoskonałość, swoją słabość. To go pcha do wsłuchiwania się w taka oto myśl demona, że nieidealny nie uzyskuje u Boga (w wypadku chłopca z choinką: u rodzica lub rodziców) posłuchu, czyli, że zostanie odrzucony, niezaakceptowany, wyłączony z relacji miłości. To w nim powoduje smutek, co z kolei jest efektem gniewu na siebie samego, że się nie umiało zachować odpowiednio lub gniewu na cały świat wokół, że nas nie powstrzymał. Gniew z kolei bierze swoje źródło z chciwości, bo oto przecież pragnąłem posiąść coś, co mi się nalezalo, a to wiem bom uwierzył na słowo demonowi, który mi to powiedział. Chciwy zaś byłem, bo wszystko, co miałem wokół potraktowałem jak przedmiot bezwartościowy, z którym mogę zrobić, co zechcę. A to z obżarstwa, które mi strachem(!) podpowiadało, że zabraknie mi owoców lub pięknych ozdob choinkowych, więc MUSZĘ się nimi przesycić już teraz KONIECZNIE. Tak by to w wielkim skrócie wyglądało z Ewagriuszem.
Cała ta sytuacja konfrontacji z myślami odbywa się w człowieku bezustannie. Człowiek ciągle wybiera pomiędzy podszeptami demonowi, a Słowem Prawdy. To, co wybierze zamienia się w czyn.
Różnica między tym moralnym spojrzeniem, a tym prowadzącym do życia przez dojrzewanie w Miłości jest taka, że to drugie dopuszcza istnienie niedoskonałości. To pierwsze nigdy. Więcej, bo dojrzewanie w Miłości posługuje się niedoskonałością, by tą właśnie drogą poprowadzić człowieka ku metanoi, a więc ku przemianie serca. Tak więc tutaj nie jest ważne zero-jedynkowe określenie czegoś jako grzech, lecz dostrzeżenie procesu dojrzewania w relacji z dyspozycją serca człowieka, która zwraca go ku Bogu. No, i w wierszu byłoby to tym wskazaniem, że ciężej jest schodzić z góry, niż się rodzić. Ja jednak od siebie dodałbym, że nie tyle ważne byłoby tu rozróżnianie ciężkości dwóch różnych aktów, co wskazanie na wytrwałość. Tak więc nie tyle ważne jest, czy aktualnie wchodzimy na górę czy z niej schodzimy, ale utrzymanie takiego tempa, które pozwoli nam przejść w kolejny etap. Bp jak sam zapisałeś na początku wiersza: za dzieciaka wydarzyła się chęć pierwszego zniknięcia, ale tych sytuacji jest w życiu znacznie więcej.
Tak sobie też myślę o tym, że im się jest starszym tym trudniej znikać. Myślę, że to może być bardzo pozytywny objaw właśnie dojrzewania w Miłości. Człowiek poprzez praktykę życia tegoż życia się uczy przecież. Jeśli więc postępuje się na drodze dojrzewania w Miłości, to powinno być w człowieku z czasem coraz mniej chęci ukrycia się ze swoją słabością przed sobą i Bogiem. Zwyczajnie bowiem każdy krok naprzód w Prawdzie przybliża nas do Niego, a nie ma nic piękniejszego przecież.
Niech tyle wystarczy tego mojego gadulstwa. Wybacz mi je...
Twoje komentarze są dla mnie prawdziwą ucztą duchową i traktuję je jako samodzielne rozprawy, nie zawsze oddające intencje podmiotu lirycznego, co w żadnym razie nie jest ich wadą, a raczej zaletą. Nie, podpalenie choinki nie było moim dziełem. W moich czasach dzieciństwa na choinkach były prawdziwe świeczki i to od niej doszło do zapłonu. W tym sensie wiersz jest zakotwiczony w rzeczywistości i w prawdziwym zdarzeniu. Tak więc podstawowym uczuciem, które dopadło wtedy kilkuletniego brzdąca był strach, a nie poczucie winy. Ta okoliczność nie zmienia wartości poruszonych przez Ciebie kwestii duchowych i przeprowadzonego ciekawego wywodu na temat "znikania" w kontekście osoby Najwyższego. Znikanie, które próbowałem opisać w wierszu, bardziej jest znikaniem od 'obcego świata' niż od Boga. Moja osobista duchowość jest uformowana w sporej części przez Pismo, więc pamięć o słowach "Panie zbadałeś mnie i znasz..." zawsze mi gdzieś z tylu głowy pobrzękiwała i raczej nie pozwoliłaby na wyobrażenie znikania "od Boga". Serdecznie pozdrawiam:)
Dzieci mają świetny sposób na znikanie...zamykają oczy, a ponieważ nic nie widzą, uważają, że są niewidzialne. A my, schodząc ze swojej "życiowej góry" zamkniemy oczy i też znikniemy na serio.
Pozdrawiam serdecznie:)⭐
Ostateczne zniknięcie to nasz wspólny cel podróży. O tym, co potem, można by wiele mówić, ale jednego jestem pewien. Nie jestem zainteresowany żadną formą wędrówki dusz, czy w ogóle jakimkolwiek duchowym, bezcielesnym bytowaniem. Te wszystkie światła w tunelu, świetlane, bezcielesne postacie, którymi fascynują się miłośnicy przeżyć z pogranicza śmierci klinicznej interesują mnie mniej więcej tak samo, co zeszłoroczny śnieg na wschodnim stoku Baraniej Góry.
To " znikanie " jest dla mnie metaforą ucieczki przed całym światem i schowaniem się w w bezpiecznej przestrzeni swojej wyobraźni i myśli. Dziecku łatwiej chyba zaszyć się w ten bezpieczny świat i tym samym łatwiej z niego wydostać. Z wiekiem otacza nas inna percepcja świata zewnętrznego i do głosu dochodzi także rozsądek, także powrót może okazać się już trudniejszy. Interesujący wiersz!
W sensie makro, takim znikaniem jest cała kultura budowana poniekąd w opozycji do natury, jednak ostatecznie nam obcej, mimo naiwnych urojeń jej bezkrytycznych miłośników .... Pozdrawiam:)
Chowanie się do własnej skorupki to taki nasz system obronny. Dobrze jeśli pomaga, chociaż ja uważam, że prędzej czy później problemom trzeba stawić czoła.
Jak zawsze u Ciebie Kornel dobry wiersz z filozoficznym rysem, ukazujący nasz wewnętrzny świat ucieczki przed konsekwencjami swoich poczynań czy wyborów.
Pozdrawiam :)
Świetny wiersz, melancholijny, mądry i skłaniający do przemyśleń. Mocna puenta ... czasami po prostu jest już „za późno” na takie zabawy. To nie tylko o śmierci, ale o decyzjach, o wyborach, o momentach, których nie da się cofnąć.
6/5
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Klauzula Informacyjna
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.