Wiersz zupełnie bez treści
do folderów oraz plików,
znowu dla was mam androny
oraz marny brak wyników.
Znowu wzięło mnie na rymy,
jak to czasem mi się zdarza,
oby małe tylko dymy
wyszły z tego kałamarza.
Więc wam powiem, że w tym wierszu
nie mam nic do powiedzenia,
jakbym pisał wam o świerszczu
który umarł z odwodnienia.
Nic nie powiem więc, a tylko
rymnę nieco dla wytchnienia,
potem walnę się na wyrko
i to będzie koniec pienia.
Gdy za długo piszę wiersze
pełne cierpień mego ego,
ogarniają mnie najszczersze
chęci rąbnąć coś śmiesznego.
Lecz to nie jest takie łatwe,
jakby ktoś mógł się spodziewać,
można bowiem wsiąść na tratwę
i w wodospad się wpakować.
Może gdyby wena przyszła
i podała jakiś temat
to by smuta we mnie prysła,
i napisałbym poemat
tak z humorem i zacięciem,
celebrując jakiś wątek,
choćby nawet i z przegięciem,
byle śmiechu dał początek.
Kończę swoje już wersety,
jakby ktoś tu chciał zapytać,
nie udało się, niestety,
nic śmiesznego wam napisać.