W poczekalni u lekarza
przez który wlatuje właśnie Anioł Strachu.
Leci cichutko, w postaci wielkiej ważki,
(jak wiadomo aniołowie, to byty subtelne,
które przybierają różne formy,
mogą też przenikać
przez sufity w poczekalni).
Trzepocze skrzydłami
dziwnie ukierunkowanymi,
siadając w końcu obok ciebie.
Jest znudzony, bo ile można o tych rakach.
Przeciąga się leniwie, zerkając w okno,
w którym lato serwuje swoje obfitości.
Ten Anioł jest bardzo pedantyczny.
Będzie doglądał precyzyjnie
twoich medycznych procedur,
piguł, strzykawek i kart chorób.
Ze szczerym zainteresowaniem obejrzy
twój wynik usg , jednocześnie
rozkładając skrzydła z wrażenia.
Będzie szybszy od milczenia lekarza,
a w odpowiedniej chwili pokiwa,
głową upstrzoną czułkami.
Obejmie ciebie przyjaźnie za ramię,
byś nie myślał, że jesteś sam.
Anioł Strachu ma nieregularne,
trochę kanciaste ciało,
jak to u ważek bywa.
Nie będzie wygodnie
do niego się przytulić,
ale przywykniesz.