*** (Na tę skalistą plażę...)
Na tę skalistą plażę,
(nie wiem, kto nazwał to plażą),
schodziło się w dół,
po kamieniach ułożonych
w chwiejące się schody.
Widok był na cieśninę,
błękit i twoje szczęśliwe oczy,
a jeżowce łatwe do ominięcia,
bo zaznaczone na czarno
w czystej wodzie.
Wychodząc z kąpieli
zrozumiałem, że dobre chwile
są po to, by przed nami uciekać,
jak rącze antylopy
przed głodnym gepardem,
a gładkie skały w słońcu
potrafią dawać lepsze odpowiedzi
niż pomarszczeni
filozofowie.