Ostatni rejs
Urodziłem się jakoś o wschodzie,
życie w prezencie dało dwa wiosła
i na wypadek wszelki dwie łodzie,
nurt życia, by mnie któraś poniosła.
Bezcenną mapę z drogą do rzeki,
busolę, bym szedł szukając wschodu,
jakiś cel, wtedy bardzo daleki
i śpiwór, bym nie zamarzł od chłodu.
Jako dziecko, to wszystko w zachwycie
przyjąłem, rankiem gdzieś brzeg ginący,
zwiastował śmiało pierwszy rejs w życie,
zegar mierzył czas z nami płynący.
Przepłynąłem przez te rzeki rwące,
dobijając gdzieś czasem do brzegu,
teraz na skroni włos siwiejący,
cicho wyszeptał, że koniec biegu.
Witold Tylkowski