cienie wątpliwości
bliskiej mi osoby.
wskazał jej drogę
cień pachniał
wilgotną ziemią
i stęchlizną wspomnień
odwróciła się
od życiodajnego słońca
ono już od dawna
nie dawało jej oparcia
nie chciała już teraz
zostać spopielona
przez życie
słońce parzyło blizny
których nikt nie widział
rany na duszy
nie chciały jeszcze
się zagoić
krwawiły wspomnieniami
czy słusznie
wyruszyłam w drogę?
pytała się siebie
odpowiedź
niosła się echem:
nie wiem...nie wiem...
czy odnajdzie się
za horyzontem?
cień stał się
jej jedynym kompasem
a horyzont linią niepewności
wiatr niósł szept: idź, idź
nie chciała
się oglądać wstecz
gdzie zostały zgliszcza
jej duszy
.