Przed komputerem
że byłeś tak daleko,
a to było zaledwie
kilkanaście kliknięć,
kilkanaście oddechów,
kilka zdań wysłanych
w przestrzeń pustą,
zimną jak kosmos
albo wystygła herbata
na twoim biurku.
Właśnie wróciłeś
po rozmowie z plamką,
która zamigała w rogu
twojego ekranu,
jak zwiewna chustka
księżniczki więzionej
w wieży zmysłów
ściśniętych w oparach
fal elektromagnetycznych
z zużytego laptopa.
Właśnie wróciłeś,
by wyprostować ramiona,
przetrzeć oczy
i znów ruszyć.