Dogrywka
Za siedmioma jeziorami
Gdzieś na samym końcu świata
Zła księżniczka, zołzowata
W warownej wieży wysokiej
Żyła sobie wraz ze smokiem.
Ludzie omijali wieżę,
Bo choć smok – poczciwe zwierzę,
Lecz najbrzydsza z króla córek
Umiała zaleźć za skórę.
A w stolicy, gdzie królowie
Odzyskali całkiem zdrowie,
Kanclerz głowił się szalenie,
Jak wypełnić przyrzeczenie.
Dumał, dumał tydzień cały,
Dumał miesiąc, trzy kwartały,
Schudł, osiwiał... Żal człowieka...
Aż wykrzyknął raz: Eureka!
Kiedy problem miał już z głowy,
Zaraz włożył strój galowy,
Poszedł do jednego z królów
(Drugi król był w Honolulu).
Rzekł mu: Najjaśniejszy Panie,
Nikt ustalić nie jest w stanie
- By to ująć jak najprościej –
Kto uzdrowił Wasze Moście.
Tego nie wie nikt. A zatem
Trzeba wszystkich kandydatów
Znów na zamek dziś zaprosić
I dogrywkę im ogłosić.
Kto z nich przyjdzie na obrady
Budżetowe Wielkiej Rady
I pogodzi koalicji
Członków z klubem opozycji
Niechaj Najjaśniejszy Panie
Twoim zięciem ten zostanie,
Bo za jego pracę w Radzie
Pół księżniczki dać bym radził.
Pół księżniczki to niemało...
W sumie będzie miał ją całą.
Potem przywieźć tu należy
Tę księżniczkę wstrętną z wieży,
Bo już baba ma swe lata,
A wciąż jeszcze nie mężata.
Tym też byśmy ukrócili
Plotki o jej zoofilii,
Bo gadają w krąg, że ona
Jest w swym smoku zadurzona.
- No tak, lecz zwycięzca raczej –
Rzekł król – kiedy ją zobaczy,
Może łatwo zdanie zmienić
I się z babą nie ożenić.
- O, to dla nas kłopot mały.
Zrzeknie się nagrody całej.
Bierz księżniczkę miły panie,
Bo królestwa nie dostaniesz!
* * *
Gdy dogrywkę ogłoszono,
Niespecjalnie się zdziwiono,
Że nie przyszedł na obrady
Nikt, by godzić członków Rady.
I choć wciąż się męczą srogo
Kronikarze, dojść nie mogą
Czy praca zbyt ciężka była,
Czy nagroda odstraszyła.