Brak miłości i przyjaźni
pozbawiony miłości i przyjaźni w swych strukturach
który po to by mógł przetrwać, trzeba je sobie wmawiać
by, gdy już jest za późno na odwrót, prawda mogła wyjść na jaw
A gdy obie strony przejrzą na oczy zdejmując klapki zakłamania
staną się nie do ruszenia dla szukających czegoś zamiast łkania
podwozia i nabiał są po terminie ważności dla tych nienapoczętych
lub po prostu naiwnych, wierzących że świat jest bardzo piękny
Więc szukają dziewic, by móc jeszcze uwierzyć
w coś, co zdołają zechcieć jeszcze raz w życiu przeżyć
by pod wpływem miesięcy, przez które nadto się mamią
na końcu tej gehenny poczuć, że jest przecież tak samo
Gotowi porzucić samych siebie, by się zapakować w uprząż
w której jest jakby lepiej, dopóki Ci wytknie Twój błąd
gdyż nie jestem jednak obiektem wyobrażeń wśród trosk
wobec Ciebie gdy Cię poznawałem, bo teraz czujesz tylko mój swąd
Połączyło nas mnóstwo, by zrozumieć z czasem że to różnice
nie znając siebie mieliśmy szkliwo, a teraz mamy próchnicę
szczęście w nieszczęściu że i tak nas już nie stać na uśmiech
więc ciągniemy to dalej, znajdując siebie wśród ściem
Ważne by inni wierzyli w tą wierzchnią warstwę
że jesteśmy razem i zdołamy się przy sobie zestarzeć
Będąc skazanymi na siebie, dzielimy te zabawne chwile
bo jako ludzi wolnych, nikt nie dotknie nas nawet kijem
Nie warto przekłuwać tego balonu hipokryzji
w końcu wszyscy tak żyją, a nam się miłość przyśni
i to akurat w tym wszystkim jest najmniej karkołomne
bo jak wstajemy, o swych snach dajemy radę zapomnieć
Ja jako podmiot liryczny tego wiersza mam nagrodę
bo odnalazłem przystań jako świadomy Mniłchas w tym łez padole
by uważać za chore wmawianie sobie zdrowia w kolejce do lekarza
który inwestuje w nagrobek poprzez morał o przestrzeń wgłąb cmentarza
Spróbuję ot tak powyższe dwa wersy wyjaśnić prostymi słowy;
brak miłości i przyjaźni w związkach, to przyczyna choroby
która skutkuje utratą zdrowia, by go szukać tam gdzie biały fartuch
ma płacone za dwuznaczność postaw tych zaszczepionych na letalny nastrój
Tą szczepionką obłuda, podana w takiej dawce, by żyjąc
udowadniać sobie, że potem jak najwięcej jej w życiu zdołamy przyjąć
po to tylko, by nie płakać, gdy będzie nam dane się sobie przyjrzeć
w codzienności wirze - więc by tego uniknąć, żyjemy jeszcze szybciej...
...
... Ja żyję w spokoju, z daleka od tego typu związków
bo tam zakłamanie z fałszem podaje się jako prawdę na życia sposób
Zaczynam znowu żyć tak jak chcę, z dala od niepotrzebnych mi osób
bo po co ma być ono balastem wśród łez? Wolę w nich płynąć z nurtem, niż je wycierać z oczu...
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Autor poleca
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności