Penitencjarny konglomerat
sprawy co wewnątrz mnie są, obracam w siłę, gdy znowu
mając powód, lub też bez powodu skłaniają do refleksji tych
by obraz tortur jaki widzę w związku ludzi nieszczęśliwych
dał mi do myślenia raz na zawsze, że nie tędy droga
bo pewne rzeczy w życiu można robić tylko z miłości
a tam gdzie jej nie ma, zawsze wkradnie się niewygoda
która wraz z toksyną toczącej się gangreny wszystko z nich sączy
I to co miało ich połączyć, teraz ich nie rozdzieli
bo są więźniami swych sumień, gdy zapał ich stygnie w pościeli
a z wyczuciem robią już tylko wbijanie igieł w serce
które zamiast się złamać, gromadzi ich pretensje
Nazajutrz już tylko pragną chcieć być bezkarnym wgłąb od teraz
by nabrał sensu ich penitencjarny konglomerat
w którym jedno drugim z przyzwyczajenia poniewiera
w akompaniamencie jazgotu, poniekąd od niechcenia