Światło w cieniu
pojawia się światło,
gdy cię widzę –
miękkie, jak ciepły szept.
Świecisz tam,
gdzie inne światła zgasły,
przynosisz ukojenie
i zapomnienie.
W twojej obecności
świat zatrzymuje się na chwilę,
a endorfiny i dopaminy wirują wokół,
rozbudzając moje pragnienia.
Wszelkie wątpliwości topnieją
jak mgła o poranku.
Dotykam ustami
twoich aksamitnych kształtów,
a moje serce drży żądzą.
Rozpuszczam się
w aksamitnej namiętności,
gdy lubieżnie muskam cię językiem,
zachłannie pożerając
rozmarzonymi oczami –
nie, jeszcze nie…
Chcę się jeszcze delektować
twoim niepowtarzalnym
zapachem, który rozbudza we mnie ogień.
Oblizuję zachłannie lepkie palce,
rozchylam wilgotne usta…
Na końcu języka – słodycz z płomieniem.
Niepojęta błogość ogarnia moje ciało.
Nie musisz nic mówić,
by rozświetlać moje dni.
Twoja cisza wystarcza,
bym znowu mogła się uśmiechać….
Doprawdy, jesteś grzechu warta,
moja meksykańska piękności –
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
czekoladko chili