Dla niej...
była po prostu kolejnym zwyczajnym dniem.
Nie wyróżniały się czymś wyjątkowym,
przykre wspomnienia nie dawały spokoju,
szczególnie w weekendowe wieczory.
Na zwieńczenie dni, leniwie płynących,
powoli narastało psychiczne zmęczenie.
Nie była ciężarowcem zaprawionym w boju,
każdego dnia musiała toczyć walkę ze sobą,
w ciszy mogła pozwolić sobie na żałobę.
Przeczucie, że dzisiejszą noc też spędzi
na bezsennych godzinach, oddaliło
chwile wytchnienia dla ciała i duszy;
nie zaśnie, póki nie zrzuci ciężaru z serca,
szukając pomocy w błagalnej modlitwie
i wsparcia przychylnych jej niebios...
Czasem słyszała słowa pocieszenia:
- Nie poddawaj się, nie trać nadziei.
- Łatwo Ci powiedzieć, Panie...