W średniowiecznym mieście
Zaglądam do człowieczej nory
Strażnicy z góry spoglądają
Starą bramę otwierają
Przechodzę fosę nieczystości
Nie brak mi przy tym ostrożności
I wchodzę za kamienne mury
Na których wiszą wisielcze sznury
Przechodząc widzę żebraków
Mających w zębach nie mało braków
A na ich skórze wrzody
Śpiewające do bólu ody
Zaś pod karczmą siedzą pijani
Chłopi niedawno chłostani
Gdyż alkohol rozcieńczjąc krew
Wyznaje pokutny odzew
Mijam potem biedną praczkę
O startych dłoniach nieboraczkę
Idzie ona do kościoła
Do ziemskiego apostoła
Trzyma w ręku sakiewkę pieniędzy
Uzbieranych w nędzy
By kupić matce odpuste
Za żywota czyny puste
A tam obok kościoła rycerze
Którzy w niezbyt dobrej wierze
Rzucają w człowieka zgniliznami
"Toż to diabeł pomiędzy nami"
On zaś tylko na pręgierzu
Suche usta ma od pacierzu
Żałuje złego uczynku
Nie zaznając spoczynku
Mijam więc człowieka grzechu
Osnutego w bezdechu
Widzę do kupiecki
Wisi szyld "Bezdecki"
Tam zaś kupczyk stary
Wzywa diabelskie ogary
By zabrały jego żonę
I jej czyny potępione
A ja nie wnikając w kłótnie
Idę dalej pokutnie
Widzę orszak zakonu osamotniony
Mówię "Niech będzie pochwalony"
Oni zaś odpowiadają
Choć nawet na mnie nie spoglądają
Dalej zaś idąc widzę niewiasty
Każda ma fryzury splot ciasny
Stroje wysokiej jakości
Pierścienie z słoniowej kości
Im tylko kiwnę głowę
One zaś chichoczą zachwycone
Lecz ktoś mnie naglę popycha
Przepraszając dalej czmycha
Pewno to był pilny goniec
Który ledwo wiąże koniec
Potem przez jarmark przechodząc
Idę wzrokiem wodząc
Za dorodnymi jabłkami
I innym przysmakami
Jednak z zdumienia mię wytrącają
Przekupki co swą wiedzę znają
Kłócą się o zajęczą skórę
Ile są warte które a które
Mijając je widzę widowisko
Szykują palenisko
Znaleźli wiedźmę nową
Już spięta jest okową
Lecz mnie to nie cieszy
Mnie się wręcz śpieszy
Więc ją tylko mijam
Wzrok od niej odrywam
Wreszcie dotarłem do królewskiej siedziby
A królewska straż zakuwa mnie w dyby
Zdziwioną mą osobę prowadzą
Te ciężary strasznie wadzą
Stoję przed królewskim obliczem
Czuję się zwykłym paniczem
Gdy wita mnie Jagiełło
Na przeprosiny go wzięło
Mawia "Wybacz te obyczaje
Zaniechały grzeczności te kraje
Jednak ja winszuję
Że dobrze się pan czuje"
Odpowiadam "Kto jak komu
Lecz ja czuję się tu jak w domu"