prezent losu
czekałam tak długo
w lustrze siwy kosmyk drżał,w oddechu żalu..
droga która od lat nie zmienna i
horyzont w zamglonym spojrzeniu
słońce w zenicie porażało blaskiem
gołębie nad głową gruchały smętnie
lecą wolne
od dnia do dnia
a ja czekam ,na spokój serca
niech śpiew deszczu ukoi jego troski
nie myślę po co,na co
wszystko dzieje się
w jakimś celu..
Boże
ofiarowałeś tak wiele
w wieczornej ciszy słucham melodii sentymentalnej
ciemne niebo ozłocił księżyc
i uśmiechem
zamrugały
gwiazdy
przytulam się do puchowych snów,
w nich wszystko znika
o świcie stukają krople w takt szumu krwi
wzdycham ciesząc się
jesteś Panie ze mną
i przy twoim sercu przyjaciółko