i ptak,ptakowi
nie wyśpiewa,co w ludzkim oku
zalśniło
wiew wiatru deszczem okrył łąki szare od zimna
i liście jesienne porozwiewał
ile pokory znosi ziemia by znów zielem zapachniało
słońce przebija się przez ciężar ciemnych chmur
promieniami dotyka paki na drzewach
żurawia krzyk podnosi nas z letargu
jeszcze wiatry nie dają ciepła
stukają krople w okna straszy ulewą
w jeziorze toni błyszczy biel skrzydeł
para łabędzi po fali płynie
zima uciekła z pod okna,śnieżynki się uśmiechają
a wiosna nuci z gromadą sikorek
radosne trele
jej lico zaróżowione w dłoni kwiaty stokrotek
czy to już wiosna pyta wiewiórka?
z dziupli wystawia puszystą kitkę
wierzba bazie rozwija radośnie
i nastrój jest uroczysty
zabłyśnie się zorza o świcie
rankiem pokropi deszczem
zielna barwą pomaluje horyzont
śpiew łabędzi ją wita
i my podnieśmy głowę, trud losu
jest nam znany... lżej iść ,gdy burze ucichną
nic nie dzieje się bez powodu
wszystko jest razem w harmonii
aby człowiek w to nie wątpił...