Cisza między nami
cóż po nich nam było
tak my oddaleni smutni
niedospani bez żalu
budzimy nocami tchnienie
bezsenni marzący o śnie
tam uciszenie błogie oddalenie
od tego co innym tak ważne
my nad ich życiem
jak uciekające ptaki
lecimy podniebnym szlakiem
skrzydła bielą lśnią oczy czarne
ptaku gdzie twój
ja w dłoni uwiję gniazdo
ciepłem otulę i tkliwością serca
w nim jest dom dla ciebie
miasta ulice nie dla nas
w bielejącym skrzydle
lśnienie
światło grzeje tyle istot
rozprasza czerń w błękity czarowne
inaczej nie opisze jak mocno pragnę
twego dotyku czułości głosu
na jawie
żałośnie śpiewa ptak
nikt nie słucha drgań serca
ono coraz ciszej bije
żądaniem innych by nie śpiewało
białe płatki opadają
nocne usypianie
śnić w ten puch się otulić
wić gniazdo miłości
proszę o jedno spójrz na mnie
a zasnę w tym cudzie