kochankowie
ukrywali listy wyznania tajemne szeptem
jak najciszej by nie spłoszyć
pierwsze drżenie serc
zauroczeniem oszołomieni
w spojrzeniach motylich dotknięć
rozmarzeni szałem ogarnieni
jak lunatycy błądzący
nieświadomi
upadków
wznosili swe przysięgi
na dobre i złe
odgrodzeni murem obojętności tych
którzy nie wierzyli latami umierali pożądaniem
dotknięć
ust i serc bijących
współcześni kochankowie
nie walczą lecz idą swoimi szlakami
oddając wszystko nie tracą nic
miłość rozświetla im ciemność
po latach strudzeni życiem podążali
w miejsca gdzie w parku na ławce wyryli kocham
w majowe wieczory zapach fiołków
koił ból,tak szybko mija czas szeptał...wycierając jej łzy