spowiedź
znalazłem się w nieznanym miasteczku
stał tam bardzo stary kościół
zaparkowałem i wszedłem do wnętrza
pustka i i nicość zewsząd
chodząc i oglądając świątynię
stary konfesjonał ujrzałem
wstydliwie w nawie bocznej
ukryty
było w pół ciemno
lecz stułę purpurową
dostrzegłem
coś mnie lekko
do przodu popchnęło
uklękłem i winy
wyrzekłem
podejść chciałem do stuły
i ucałować z szacunkiem
gdy podniosłem oczy
gorąco i mroźnie na zmianę
się zrobiło - wewnątrz nikogo
nie było…
może do zakrystii się udał
lecz i tam wszędzie podwójnie
pusto
zacząłem chodzić po całej
świątyni
i nagle portret na ścianie
zobaczyłem
i w jednej chwili poznałem
kapłana - ten sam co
mnie spowiadał
nie mogłem uwierzyć
w to co ujrzałem
kapłan w świątyni
był proboszczem
tyle że przed drugą
wojną…
/Borówiec, 29.03.24, Wielki Piątek/
autor: rafał sulikowski