Sojowi akrobaci
który codzienność naszą ustala
przez urojone pseudo "elyty"
umiera w ludziach miłość i wiara
jak wspólna myśl jak rzeczywistość
sztandar z wybitych dawno okien
do dołu głową życie zawisło
by "jaśnie panom" nie wyszło bokiem
chodzą na smyczy podobnych sobie
dla których polskość to słoma w butach
jak obrzydliwym musi być człowiek
by obcym siłom oddawać utarg
pełni pogardy cynizmu - głupoty
yntelygentni na własną modłę
dla zwykłych szarych są jak zły dotyk
życie prowadzą brudne i podłe
klasa próżniaków i aktywiszcząt
w głowach ma zsiadły i gęsty budyń
chcieli by wszystkich a raczej wszystko
skłócić - obalić - zadeptać - zburzyć
choć tolerancja zawsze ich bogiem
ludzie bez zasad bez kręgosłupa
nagminnie przeczą ot samym sobie
nawet gdy któryś na gębę upadł
ślepi i głusi chcą być ofiarą
pedagogika wstydu od czapy
puchnie i pęka jak cienki balon
bo zdrowy umysł nie tęskni za tym
wolę być hejtem w oczach obłudnych
niż oszukiwać siebie bez przerwy
niż chłeptać wodę z szaleństwa studni
ta perspektywa kusząca niezbyt
niech się babrają do własnej zupy
i niech się puszą mdło liche pawie
ten kto głupoty łatwo nie kupi
do tego gara nie zajrzy nawet