Lew na biegunach
a włosy zasłaniają ci twarz.
Kiedy się śmiejesz dzwonkami krtani,
nawet ja odwzajemniam uśmiech.
Drewniany lew pochylony do przodu,
twoja twarz oświetlona
blaskiem zachodzącego słońca, aureola,
grzywa, złoty wieniec podciętych włosów.
Bestia zaczyna się odchylać,
masz spódnicę zadartą nad kolana,
by udami objąć lwi łeb drewniany,
a twoje oczy przygważdżają mnie w fotelu.
Odchyla się kadłub na biegunach,
oparte stopy na rzeźbionych łapach,
ręce przewieszone przez paliki uchwytów, słońce moje,
gdy jak lwica naiwne gnu, mnie uwodzisz śmiertelnie.