Zdobycie Rzymu przez Wizygotów w roku 410
bo nie jest owocem niskich emocji,
jak u skrzywdzonych i urażonych ludzi.
Tak mówiliśmy sobie w tym dniu,
w którym Miasto zajmowali barbarzyńcy,
a my, prawdziwi Rzymianie,
chcieliśmy chociaż zachować wiarę.
Wiarę w cywilizację ludzi i bogów
szanujących życie rozumne i obfite.
Tak myśleliśmy my, starzy Rzymianie,
którzy nie porzuciliśmy naszej religii
na rzecz mrzonek brudnych chrześcijan,
bo o bagiennych bóstwach Gotów
nawet wspominać nie warto.
Roma capta! Czy zostanie po nas
tylko ten okrzyk? To prawda, w te dni
mordowano nas z pewnym umiarem,
co mogło nawet budzić zdziwienie,
lecz wiedzieliśmy, że pora nadeszła,
bo zagniewani bogowie odwrócili się
od nas i od naszego Miasta.
Zostaliśmy dostawcami łupów
i powodów do chwały dla ludzi,
którzy nie wiedzieli czym jest kąpiel
albo smak prawdziwego wina.
Nasze czyny spadły na nasze głowy,
bo bogowie mają dobrą pamięć
i przeważnie bywają sprawiedliwi.