przyniesione z wiatrem
słuchaj szeptów pośród nocy
w nich się tajemnice mieszczą
w sennych zmarszczkach co uroczą
niezapowiedzianą treścią
pod powieką świt się budzi
rozjaśniając strefy mroczne
biegnie w stronę innych ludzi
z gwiazd utkane ma warkocze
a noc łapie ich uwagę
i na ustach siada cicho
by obronić cię przed światem
by cię nie porwało licho
byle jakie i na darmo
co udając dzień powszedni
wciąż okrada myśl ostatnią
i kolory smutkiem czerni
.
roznieciła się iskierka
żarem napotkanych treści
i próbując ogień wzniecać
snuje barwne opowieści
o minionym co wróciło
nowym które nie nadeszło
rozsiewając słowo miłość
wciąż umacnia więzy tęsknot
nieznużona wiatrem który
rozdmuchuje ją uparcie
wznieca ogień aż pod chmury
iskra która w wersach tańczy
.
w prawym oku mam fantazję
lewym puszczam same bajki
w których obraz jest pejzażem
w tle którego błękit zakwitł
dzwoneczkami na motylich
skrzydłach przyniesionych z wiatrem
tak by lewe z prawym mylić
i codzienność wizją zatrzeć
pod powieką mieć swój teatr
w którym każda rola pierwsza
daje powód by żyć teraz
choćby w strofie tego wiersza
hej!