Jeszcze...
a już wybiegam
myślami w inne osobne światy,
wyobrażenia,
jakby być mogło, gdybym odeszła.
Ciągle nie umiem
wydusić z siebie krótkiego "żegnaj".
Pomimo bólu,
jeszcze nadzieję mam... Nie wiem na co.
Przypływ odwagi?
Może już jutro powiem ci, albo
bez pożegnania
zniknę. Choć lubisz, nie będziesz szukał,
wiem to na pewno.
Przecież mówiłeś "siłą nie trzymam".
W chłodnym milczeniu
jeszcze idziemy, częściej osobno,
czuję znużenie,
nocami śnią się zerwane mosty,
zamki z papieru...
A potem szepczesz, że jestem twoja,
że nam się uda
zbudować zgodne, szczęśliwe, trwałe...
Już nie mam złudzeń.