Śmierć jutra
Mówią ludzie uparcie
w sklepie i u fryzjera,
że jutro jest niezdarte
i nigdy nie umiera.
Uczy też mądra szkoła,
choć klucz schowasz pod dywan,
to ono jak Mikołaj
w mig przez komin przybywa.
Na nic bramy strzeżone,
oraz fosy z ukropem,
ostro datą naglone
dotrze do nas podkopem.
Lecz się da go pokonać,
choć to cwany przechera.
W końcu kiedy ja skonam
i me jutro umiera.
Muszę mu sens wyłożyć,
to niewiele kosztuje.
Jeśli trochę chce pożyć
to niechaj mnie pilnuje.
Szalik, ciepła pierzyna,
co dzień długi spacerek.
Żadnych kobiet ni wina,
oraz tłustych wyżerek.
Jednak mnie wciąż dopada
zwątpienie późną nocą,
Żyć na takich zasadach?
Może zdrowo, lecz po co?