marzeń żal
gdzie w pocałunku z nocą styka się dzień
gdzie łączą się wszystkie początki i końce
tam śpią marzenia w bezpieczny zanurzone cień
na samym skraju świata choć w zasięgu wzroku
mieszka delikatność niczym nie skażona
wiotka i przeźroczysta leży na obłoku
skrawkiem nieba maleńkim lekko otulona
czasem o bladym świcie spływa tu na ziemię
w kropelkach rosy pluszcząc się swobodnie
potem we mgle się kryje szeroko rozciągniętej
rozpościerającej nad polem swe ramiona chłodne
fantasmagorie bezkształtne jak opary zwiewne
które najlżejszy nawet oddech może zdmuchnąć
odpływają na zawsze z szeptem modlitewnym
i nawet w wizji sennej nigdy już nie wrócą