spacer
strzyżyk uwił gniazdo w brzozowym zagajniku
wysokie trawy skryły stado kuropatw
ledwo opierzone wystawiają wątłe skrzydła po ciepłe promienie słońca
między dzikimi jeżynami kępa mchu
ostre kolce poszarpały delikatną skórę dłoni
pocałuję nie będzie bolało
bluszcz oplótł młodą olchę
mięsiste listki raz po raz ocierają korę
wdzierając się między konary
zacieśniając przymierze w poszumie wiatru
dzień jeszcze młody
w prześwitach południowego słońca
szarość tworzy ładny kontrast dla
wszędobylskiej zieleni