Marty
gdy wielkanocne śniadania miną,
do kościoła przychodzą Marty
- wiecznie zmęczone, zdenerwowane,
trochę skłócone z całą rodziną...
Ta, która dzisiaj za ciemnej jutrzni
faszerowała trzydzieści trzy jajka
I ta, która w swojej kuchennej cukierni
Wielką Nocą wznosiła modły,
by jej nie opadł ten słynny sernik
One nie myślą, że im się nie chce,
czasem spytają siebie, czy warto
A Zmartwychwstały z chorągwią w dłoni
pokiwa głową w blasku swej chwały
i znów powtórzy: Marto, Marto...