Konie narowiste
Moje konie rozszalałe ostrym batem biję, smagam,
Coś powietrza mi za mało, wiatr mnie dławi, mgła zatyka,
Czuję w zgubnym zachwyceniu – to już koniec, to już koniec!
Poczekajcie, moje konie, poczekajcie trochę!
Nie słuchajcie gdy świszcze zły bat!
Jakież to konie narowiste przytrafiły mi się,
Ani życia dokończyć, ni skończyć swą pieśń!
Wodą konie napoje -dośpiewam swą pieśń, -
Nim na Styksu zamglony przeprawię się brzeg.
Zginę ja, jak marny pyłek mnie huragan zmiecie z dłoni,
I saniami mnie nad ranem będą wlec po białym śniegu.
Zmieńcie krok na bardziej wolny moje śmigłe, rącze konie,
Spowolnijcie naszą drogę do ostatniej do przystani.
Poczekajcie, moje konie, poczekajcie trochę!
Nie rozkazem dla was knut i bat.
Jakież to konie narowiste przytrafiły mi się,
Ani życia dokończyć, ni skończyć swą pieśń!
Wodą konie napoje -dośpiewam swą pieśń, -
Nim na Styksu zamglony przeprawię się brzeg.
Zdążyliśmy -na spotkanie z Panem Bogiem każdy zdąży.
Czy to anioły nam śpiewają swoim głosem nieżyczliwym?
Czy to srebrne jakieś dzwonki się zaniosły cichym płaczem,
Czy to ja krzyczę na konie by nie gnały już tak prędko?
Poczekajcie, moje konie, poczekajcie trochę!
Na cóż Bogu śmiertelny ten cwał!
Jakież to konie narowiste przytrafiły mi się,
Ani życia dokończyć, ni skończyć swą pieśń!
Wodą konie napoje -dośpiewam swą pieśń, -
Nim na Styksu zamglony przeprawię się brzeg.
Wars 30-03-2016 Tłumaczył Jerzy Bocheński
Кони привередливые
Вдоль обрыва, по-над пропастью, по самому краю
Я коней своих нагайкою стегаю, - погоняю, -
Что-то воздуху мне мало, ветер пью, туман глотаю,
Чую, с гибельным восторгом - пропадаю, пропадаю!
Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!
Вы тугую не слушайте плеть!
Но что-то кони мне попались привередливые,
И дожить не успел, мне допеть не успеть!
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть немного еще постою на краю!...
Сгину я, меня пушинкой ураган сметет с ладони,
И в санях меня галопом повлекут по снегу утром.
Вы на шаг неторопливый перейдите, мои кони!
Хоть немного, но продлите путь к последнему приюту!
Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!
Не указчики вам кнут и плеть.
Но что-то кони мне попались привередливые,
И дожить я не смог, мне допеть не успеть.
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть немного еще постою на краю!...
Мы успели - в гости к богу не бывает опозданий.
Так что ж там ангелы поют такими злыми голосами?
Или это колокольчик весь зашелся от рыданий,
Или я кричу коням, чтоб не несли так быстро сани?
Чуть помедленнее кони, чуть помедленнее!
Умоляю вас вскачь не лететь!
Но что-то кони мне достались привередливые,
Коль дожить не успел, так хотя бы допеть!
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть мгновенье еще постою на краю!...