Żałość.
Stamtąd zatruje ciało — już po człowieku!
Skrywam się przed jasnymi godzinami,
Wychodzę, kiedy biel zmiesza się z czernią,
Wtedy idę naszą wspólną ścieżką
I by wrócić oznaczam drogę łzami,
Nasłuchuję szelestu już kolorowych liści,
Wpatruję się w żałosną bladość jeziora
I w niej widzę z powrotem dwa młode czoła,
Tak, to ta wizja, niech to się już ziści,
Znam szlak powrotny, ale nie wrócę,
Niechaj toń mnie pochłonie,
Dziś na zawszę z tobą usnę.