kawiarniane paso doble
gdzieś na ulicy wietrznej
dobiega kres miłości
która miała być wieczna
wpierw walka na spojrzenia
potem walka na słowa
to nie jest czuła randka
ani słodka rozmowa
potem nagłe szarpnięcie
i stołek się przewrócił
ona głośno krzyknęła
on wstrętnym słowem rzucił
szepty i łzy spływały
po jej pobladłej twarzy
on słuchał bez uwagi
w myślach złe słowa ważył
wreszcie się poderwała
była odejść gotowa
on chwycił ją za ręce
chłodne dłonie całował
siadł ciężko gdy usłyszał
jej krótkie słowo - koniec
i tak się zakończyło
w kafejce paso doble