życiodajna krew
szuka cienia
na dnie wzroku
sumienie ocieka krzykiem tych
którzy szepczą najciszej
czy miłość jest substytutem
na który każdy zasłużył
wierzę w Boga lecz Bóg prawdopodobnie
nie wierzy w człowieka
twoje myśli w mojej głowie
umierają na kolanach
nucą preludium do apokalipsy
stopy podróżnika
zostawiają jeszcze ciepłe ślady
na promenadzie wolności
na poboczu wiodącym bez drogowskazów
do piekła
samotność wciąż zerka
przez dziurkę od klucza
chce oszukać miłość
co grzeje sumienie
pozwól zrozumieć skąd w człowieku
tyle zamiłowania do nienawiści