Banalna historia
Śliczna dziewczyna była,
Wielu chłopcom się śniła,
Aż się pojawił człowiek,
Co jej zawrócił w głowie.
I on też był niczego:
Szczupły, wzrostu słusznego,
Pachnący dobrą wodą...
(Więcej nie powiem - RODO.)
Lecz czas kochani moi
Nigdy w miejscu nie stoi.
Trudno ich poznać dzisiaj,
Bo gość wyłysiał,
Urosła mu oponka
I w lustrze widzi członka.
Ona nabrała ciała,
Zbabiała...
Kiedyś on spojrzał na nią,
Pomyślał: "Z taką panią
Marnuję sporo czasu,
A wokół tyle lasek."
Więc rzekł jej: "Cóż jest warte
Na rowerową kartę
Życie? Odchodzę. Może
Uda się jeszcze pożyć...
Nie obraź się kochana,
Wyglądasz dzisiaj z rana
W papilotach i kapciach,
Jak własna babcia."
Ona nazwała żul go,
Lecz pomyślała z ulgą:
"A ja nie byłam zdolna,
Lecz wreszcie będę wolna.
Nie wiem, jak dałam radę
Wytrzymać z takim dziadem.
Dziś w końcu się, cholera,
Nowe życie otwiera..."
Odtąd ten pan, ta pani,
Żyją już sobie sami,
Nawet - słyszałem w sklepie -
Że żyje im się lepiej.
.