Piosenka nieudacznika
W łeb bez żalu wypaliłby człowiek
Sobie, żeby skończyła się ta
Passa. Szczęścia mi braknie do kobiet,
A potrzeby ogromne mam ja.
I choć myślę o wielu z nich czule,
Wolność swą ofiarować im chcę,
Nie wychodzi mi z nimi w ogóle.
Nie mam brań. Żadna z pań nie chce mnie.
W pracy także, a jakże, kłopoty.
Powie o tym wam smutna ma pieśń:
Co zarobi człek sobie pięć złotych,
To zużyje surowców za sześć.
Choć bez przerwy pracuję wytrwale.
Bo nie jestem obibok, czy leń,
Nie wychodzi ta praca mi wcale
I to psuje mi humor dzień w dzień.
Mówiąc szczerze należę, bo warto.
Partia piękny ma program dla mas.
Lecz coś też nie wychodzi mi z partią,
Wszystko sypie się mi w taki czas.
Jednak wiem, bowiem wracam z zebrania:
Zrobić wiele dobrego bym mógł.
Nie wychodzi – przez wrogów knowania,
Bo piach w tryby wciąż sypie mi wróg.