stopimy jeszcze raz życie na złoto...
ona
patrzy zamglonym spojrzeniem
i zamyśla się pod powiekami
kiedy drżącą dłonią
zatapia bursztyny w filiżance
z jaśminowym naparem
wciąż zadurzony w dźwiękach
majowych nocy prowadzi przez życie
i tańczy z nią białe walce
a przytulenie zaplata w najpiękniejsze
struny zaszeptania
nieustannie bawią się jesienną miękkością
i zanim zmierzch nadejdzie
pogodzą się z przygasaniem
a skłębione zasłony
odejdą w zapomnienie