We wiośnie nadzieja
Ostatni przymrozek dziś kark skręcił,
wiosna już zimę do trumny chowa,
dzieci na moście niosą Marzannę,
w rzece tonie słomiana jej głowa.
Śnieg stopniał nagle. Na łąki
wylał się kolor żółtych żonkili,
drzewa gęstnieją w listowiach a w nich
coś na przemian i śpiewa i kwili.
Zima, zima i już po zimie, ale
tejże zimy, nawet mróz się wzruszył
tak, że w tym roku zanim ustąpił
ciut na niebiesko świerki przyprószył.
Ołowiane chmury wiatr przegonił,
pojaśniało niebo Drogą Mleczną.
Nastała cisza. Księżyc z drzemki się
budzi, minę ma iście bajeczną.
Wskazówki przyśpieszyły, do życia
budzą myszy, zające i ptaki -
jakby czas był zielonym zegarem,
zielonym światłem dającym znaki.
Świat już na dobre się zbudził, wszystkim
południowa wybiła godzina.
Wiatr - Czarodziej, nowiny i plotki,
po szuwarach roznosi i trzcinach.
Ej, Wiosno! Malowana Pani! Cóż
to jest za rozkosz, z Tobą we dwoje,
zasypiać i się budzić w miejscu, gdzie
twą ręką Dom, utkany spokojem.