poezja srebrzysta
gdzie mistrz nonsensu srebrny Konstanty
pyłem księżycowym zapach lipy przemyca
mój srebrnowłosy gwiazd nie powstrzymasz
one lśnią jak twoje oczy w pogodny czas
i mruga słodki cherubin co na harfie gra
noc otula senne głowy w oczekiwaniu
dreszczu rozkoszy na pograniczu
erotycznego snu osobliwych kontaktów
bo tylko ciebie skrzydlaty pegaz szuka
budzi ze snu ociera łzy i cicho woła
na grzbiecie mu usiądę i złapię tęczę
siedem kolorów ósmy to cud świata
ponad moją głową i twoją dłonią
łapię światło i cień ubiegłego lata
jeszcze raz otworzę magiczne wrota
zaproszę ciebie zielonooki przyjacielu
rozproszę ogień zapalę tęsknotę
by milcząc popłynąć iskrą do nieba