o poranku
amnezji po wypiciu wody z rzeki Lete
a przecież nie o to chodzi by zapomnieć
o domu gdzie wyplatano wiklinowe kosze
ani o laleczkach z sitowia kiedy rosa
rozplatała im zielone warkoczyki o poranku
chcę upić tylko łyk ze źródła uleczania bólu
żeby nadal móc wierzyć w dobro człowieka
ugasić to wieczne pragnienie wędrowca
ujarzmić tańczące w duszy złośliwe diabły
och Eleanor ponad dwa tysiące lat pytań
a słońce nadal w tym samym miejscu