niepojęta
spoglądać pożądliwie na Dianę
miłośniczkę łowów wielką
sfora twoich psów
rozszarpie rączego jelenia
nie uciekniesz przed miłością
choćbyś krył się w dzikiej kniei
ona przychodzi
spoza zmierzchu i świtu
a w oczach jej ogień płonie
nie ugasi tego pragnienia
nawet źródło mądrości
czy cnót wszelkich księga
przed nami przybył Amor
jego strzały pierwotne rumaki
próbuje to pojąć ludzki umysł
wszechświat w łupince orzecha
i wychodzi naprzeciw