W zgodzie z naturą
i zawiesił go na atramentowym niebie.
Jak blisko i jak daleko mi do sióstr.
Kontempluję ciszę do momentu,
aż zaczynam ją słyszeć.
Stopniowo gęstniejącą
od mojego zalęknionego oddechu,
srebrzącą się kroplami deszczu w pajęczej sieci,
rozbieganą spojrzeniami sarny,
wyczuwającej zagrożenie.
Przerywaną groźnym pohukiwaniem sowy,
szczekaniem psa we wsi…
Przecinaną skrzydłami nietoperza
w samotnym locie.
Listonosz wiatr rzucił mi do stóp zeschnięte liście,
zatańczyły wdzięcznie oberka i padły zmęczone.
Jeden stał się schronieniem dla spóźnionej ważki.
Cóż ja mogę…
W ustach czuję smak nadchodzącego deszczu.
Łąkowa mgła zbliża się jak zjawa
i przyobleka me włosy w wilgotny welon.
Szukam drogi powrotnej.
Pająk- ryzykant zapragnął spojrzeć mi w oczy,
to była podróż w jedną stronę.
Przepraszam, ale instynkt wziął górę.
Ostrożnie postawiłam stopy na trawie –
przeraźliwie zimna i miękka.
Czuję się nieswojo…
Jestem intruzem,
opuszczam nieznane mi rejony.
O nie, nie z własnej woli,
ale przegoniona przez stado
napastliwych komarów.
Były pierwsze, nikt mnie nie zapraszał.
Układam się do snu ,
Pod głowę wkładam łąkowe kwiaty i wiązkę siana.
Pachnie nieprzyzwoicie.
Kolorowych snów…Anno