Do Allena Ginsberga
jest sporo istotnych różnic Allenie,
więc twój brak hierarchii nieco męczył.
Wiara, że brudny kubeł, zlepiona
peruka, czy ząb wypadły po bójce,
nabiorą znaczenia, gdy trafią
do wiersza, była naiwna. Wiem,
wiem, bez wiary nie byłoby niczego.
W głębi duszy przeczuwałeś,
że sałatka z kartofli nie służy
do obrzucania wykładowców
dadaizmu w City College NY,
ale bunt musiał trwać, bo trwała
wielka Ameryka. Oczy łzawiące
od cebuli i kiczowatej muzyki
patrzyły z tego samego świata,
w którym powstały gęste pisma
Plotyna czy Św. Jana od Krzyża,
ale literatura całej Ziemi ważyła
niewiele więcej niż zachód słońca
nad pstrą zatoką Golden Gate.
Czy uwierzysz, że polonistki,
które nigdy nie chodziły nocą
po Harlemie, piszą doktoraty
o twoim skowycie? Żartować
przestałem już dawno. Teraz,
gdy zabrakło proroków, został
prawdziwy śmiech, a nie sądzę,
by pomogłyby mi podróże
metrem na amfetaminie.