Domek z tektury
w zimnym państwie
ludzi smutnych,
ogłuszonych pawią przeszłością
swojej mrocznej krainy
i małpią mową polityków,
podrygujących
w rytmie swoich kłamstw.
W państwie ludzi,
nawet latem spacerujących
z zaciśniętymi wargami.
Wchodzących i wychodzących z domów
z minami znudzonych wampirów,
jakby wchodzili i wychodzili
z trumien.
Jak opisać życie
w państwie przecenionym,
które rozpadło się szybciej
niż domek z tektury,
gdy w tym czasie
grzebaliśmy w klawiaturach
i planowaliśmy wakacje
albo remont dachu.
Jak opisać swoje
przyglądanie się temu
z wygodnego fotela,
z ustami pełnym whisky
i mocno solonych orzeszków,
gdy nieliczni,
próbowali się przeciwstawić.
Jak to opisać
do jasnej cholery…