Nikt przecież nie zabroni
mokre kroplami nadziei
pochody słów
trwożnie strącają z nieba firmamentu
lawinę gwiazd
w oczy świecących
niewi(a)domą iluzją
na wyprzedaży
uśmiechów
wdzięczących się
używanym grymasem obłudy
kłamstwem bez rumieńca
nie ugaszą słów
płonących wstydem
nikt przecież nie zabroni
świeżym smakiem neonów marzeń
niebo rozgwieżdżone
pąkami słów kwiecistych
rozbrzmiewa sedno prawd
(nie)zgody (wielo)głosem
tętni chór ulicy
tolerancją
topniejącej zimy
powiewając
tęcz siedmiobarwnym łukiem
mgła
rozścielona tajemnicą dnia
o niemożliwe uboższa
jeszcze wczoraj
w bólach maski
na gwarancji zła
cisza
przetyka wątek tajemnic
myśli mrocznych zniewoleniem
echa szeptem niesie
głosów jęk wzburzony
jedna wystarczy
minuta
ciszy
by odebrać ulicy głos
kilka Pomników pozbawić praw(d)
tęczowy podpalić most
nikt przecież nie zabroni
--------------------------------------------
© Ewa Omiecińska