Memento mori
barwne motyle goniły po łące
W białych ubrankach i kapeluszach na głowie
Czy po wybuchu bomby ktoś o marzeniach będzie pamiętał?
Błękitne różowe żółte i zielone one w sercach zostaną za karę
Jak utopie zakrzykną, schrony przenikną
z nich lasy betonowe wyrosną
Miłość i radość to hieroglify wyciosane z kamienia
Tępe niezrozumiałe dziś
Zedrzeć ornaty ludzkiego sumienia
Ewangelia jak skalpel uderza kroi
ale uzdrowienia nie ma
W niebie pogodny poranek znów z uśmiechem
ma na sobie piżamkę w groszki pachnącą snem