O. Oni!
Ona.
Tyś mi ciągle niewiernym
życia kolcem niemiłosiernym.
Skaczesz z kwiatka na kwiatek,
jak ten cały półświatek!
Zagrożona moja niewinność,
cnotliwość całą muszę płatkami
zakrywać.
On.
Pani jakże próżna ta manifestacja,
żarliwa ta alienacja.
Nadtoś cnotliwa?
Tu prawdy zaś nie odkrywam.
A i tak płatki tobie zwiędną,
Życie tylko chwilą piękną.
A gdyby wszystkie kapryśne były
to jak byście się mnożyły?
Jam pani niegodnym?
Inaczej byłbym głodnym.
Malina i motyl.