Wciąż gramy życie na ruinach strzępiastych georginii...
https://www.youtube.com/watch?v=UQ3y8yzw5WU&t=1214s
Ogromny namiot cyrkowy w zapadającym mroku jarzył się światłem
niczym chiński lampion. Świecił olbrzymim napisem CYRK.
Kolorowe festony żarówek mieszały się z wiszącymi w bezwietrzu flagami, a
plac tętnił życiem. W powietrzu unosił się duszący i słodkawy smród menażerii. Przez megafon płynęła muzyka. Stały wozy pomalowane w spłowiałe kolory, a za nimi klatki ze śmierdzącymi zwierzętami.
Potwory, demony, smoki, tygrysy i dziwolągi wyskakiwały jak z kapelusza.
Fantastyczne zjawisko, a zarazem smutna rzeczywistość pomiędzy bajką, a piekłem. My, wciąż wpadamy w wir tej cyrkowej sztampy, w barwny korowód jak błazny i klauni policzkujemy się wzajemnie, wywracamy kozły i wydajemy dziwne okrzyki. Tylko bat maestra klaska nad nami jednakowoż. Woltyżerki wiją się w nagiej wyobraźni, akrobaci, karły o mongoloidalnych rysach twarzy, wodogłowi, nieufni i podejrzliwi. Kobiety z brodami, gorylice i anakondy, monstrum poskramiaczy ludzkich zwierząt. Dziewczyny o twarzach kotów z pejczami, maskarada, a na końcu tego diabelskiego swingu drepcze normalny, ale bardzo stary słoń... matuzalem przemijania wieku. Cały ten pochód zmierza do głównego wejścia, wielkiego namiotu, gdzie tłum w blasku fleszy lśni i bawi się na trocinach życia. Ludzie – żołądki i ludzie – menory, diabły i anioły, dziwotwory zgromadzone w jednym miejscu i w jednym czasie.
Pod kopułą tego przybytku piekła na rozhuśtanym trapezie krążą cienie w rytm werbla wybijanego przez dobosza. Niekończąca obłędna karuzela składająca się z demonów tego świata. Cała menażeria rodem z piekła pod kaskadami światła wiruje malstromem absurdu, a ektoplazma słodka od potu oraz odchodów nieziemskiego zwierzyńca dusi w gardle.
Tylko słońce, wstawało co dzień to samo w brzoskwiniowych obłokach poranka. Chociaż wilgoć lśniła na usmolonej trawie inaczej. Dalej szedł cyrk wędrowny, ale już inny.
Stanowiliśmy jedną całość. My potwory, maszkary i dziwolągi zagnane w jedno miejsce, połączyliśmy się w jedną feerię teratologiczną naszych zmysłów.
Wszyscy staliśmy się potworami. Przekroczyliśmy magiczne lustro zaginionej Atlantydy to, co było miłością, już nie powróci.
Czy będziemy nienawiścią w odwróconym świecie potworów... ?