Dogasanie ciszy... (haibun)
Moim oczom ukazał się cmentarz – wymarłe miasto. Pogarbiony mogiłami wył przeraźliwą ciszą. Słońce poprzez gałęzie drzew rzucało pierwsze promienie. Nagle pomiędzy grobami ujrzałem kota. Stał na nagrobku, a jego agrestowe oczy w blasku gwiazdy ukazywały źrenice, zredukowane do cienkich kresek. Był to jeden z pokolenia, którego generacje następowały po sobie i to przechodzenie z jednego życia w drugie, odbywało się na oczach. Stałem w cieniu, a kiedy ruszyłem w jego kierunku, wydawało się, że delikatna postura puchnie i przybiera lwią postać.
Skala? Jak mylną jest skala! Nie daj się uwieść skali – coś szeptało mi do ucha.
w marności życia
czas wstrzymuje przemijanie
w kamiennym śnie