inspicjent
odnawialna jak dzień po dniu
w którym ranek wiosnę wita
a zakwita przy księżycu
i tak pachnie intymnością
że aż tchu brakuje w płucach
gdy katujesz nas miłością
i próbujesz mnie przesłuchać
a ja milczę tak dosadnie
że aż wilgotnieje skóra
gdy spadamy razem na dno
i widzimy gwiazdy w chmurach
oślepieni powracamy
pod powieki w szeptach ciała
by się rankiem znów nakarmić
siłą co natura dała
.
to historia minorowa
z jednym skrzypkiem na wiolinie
kiedy wieczorową porą
księżyc gwiazdom szepcze dziwne
opowieści z drogi mlecznej
na spacerze pozbierane
kiedy noc nie zdąży zatrzeć
snów co spieszą się na ranne
opowiastki spod powieki
na poduszkę śnieżnobiałą
ciepłą jak poranne mleko
i tak smaczną jak kakao
.